W gminie Zator trwa burza po podjętej uchwale intencyjnej, zgodnie z którą szkoły w Laskowej i Smolicach mają zostać zlikwidowane. Mieszkańcy protestują, władze tłumaczą.
Włodarze gminy uspokajają zdenerwowanych rodziców i dziadków, wyjaśniając, że placówki tylko administracyjnie będą podlegać szkołom w Zatorze i Podolszu. Same lekcje odbywać się będą nadal w tych samych budynkach. Burmistrz Zatora Mariusz Makuch mówi wprost, iż likwidacja jest tylko formalna, to raczej reorganizacja. Matki i ojcowie boją się jednak początku całkowitego zamknięcia podstawówek.
W szkole w Laskowej uczy się obecnie 24 uczniów w trzech klasach i 14 przedszkolaków. Według rodziców liczba ta mogłaby być znacznie większa, jednak część dzieci została zapisana do sąsiednich placówek, ponieważ polityka gminy działa na niekorzyść tej w Laskowej. Przytoczony tutaj zostaje argument ograniczenia ilości godzin opieki w oddziale przedszkolnym z dziewięciu do pięciu. Pracujący rodzice zostali pośrednio zmuszeni przepisać kilkulatków do innych przedszkoli.
Protestujący podkreślają, że względy finansowe nie mogą być przekładane nad dobro dzieci. Praca nauczyciela z małymi grupami uczniów daje świetne rezultaty, a nieduże oddziały szkolne czy przedszkolne pomagają uzyskać lepsze warunki rozwoju.
Warto przypomnieć, iż batalia o szkołę w Laskowej trwa od 1999 roku. Ówczesne władze gminy także chciały zamknąć placówkę. Zorganizowano strajk okupacyjny, szkoła została. W ubiegłym roku rada sołecka zaproponowała przekształcenie w trzyklasową podstawówkę. Pomysł upadł.
Decyzję o likwidacji szkół musi zatwierdzić małopolskie kuratorium oświaty. Do tej pory – w podobnych przypadkach – kurator Barbara Nowak była przychylna protestującym rodzicom. Sprawa Laskowej i Smolic wciąż jest w toku.