20-go lipca na zatorskim rynku miało miejsce szczególne wydarzenie muzyczne i kulturalne – Piknik z Krzywą Alternatywą. Oświęcimski zespół pokazał nieznane dotąd oblicze. Członkowie grupy zaprezentowali swoje umiejętności kulinarne, przeprowadzili konkurs z nagrodami, znaleźli czas na złożenie autografów swoim fanom, a nade wszystko zwieńczyli imprezę wspaniałym muzycznym show, dając z siebie 100% mocy.
ZDJĘCIA Piknik z Krzywą Alternatywą 20.07.2014
Od wczesnych godzin popołudniowych zatorski rynek oferował moc atrakcji. Na licznych stoiskach można było samodzielnie namalować na koszulce logo Krzywej Alternatywy, stworzyć i zjeść „Krzywe” ciasteczka, a nawet skosztować pierogów i bigosu przygotowanych przez… samych członków zespołu!
Letnia Scena Muzyczna ruszyła z koncertami od godziny 15:00. Wtedy to na estradzie pojawili się młodzi muzycy z Get Cancer, prezentując utwory autorskie, jak i covery znanych zespołów. Publiczność aplauzem i gromkimi oklaskami nagrodziła wykonania piosenek autorstwa Farben Lehre czy Nirvany.
Później na scenę wkroczył Dziki Acoustic. Niepozornie wyglądający skład, bo wokalista z gitarzystą, udowodnili, że nie potrzeba ciężkiego sprzętu, aby stało się naprawdę głośno. Legendarne utwory polskich artystów przedstawiono w zupełnie nowym świetle, stawiając artystyczną poprzeczkę jeszcze wyżej. Dziki przez cały koncert utrzymywał doskonały kontakt z publicznością, która z piosenki na piosenkę stawała się coraz liczniejsza.
W czasie gdy zespół Baobab przygotowywał scenę pod swój występ, na estradzie pojawili się trzej muzycy Krzywej Alternatywy. Rozpoczęli zabawę pt. „Co jest grane?”, w ramach której prezentowali na keyboardzie linię melodyczną do ich wybranych utworów, stawiając widzom zadanie odgadnięcia, jak brzmi tytuł piosenki. Niejedna wierna fanka wygrała w ten sposób debiutancki album swojego ulubionego zespołu.
Krótko po tym ze sceny zaczęły rozbrzmiewać akcenty muzyki reggae, które w połączeniu z mocno oświetlonym przez słońce placem rynku stworzyły niepowtarzalny, jamajski klimat. Tyska grupa Baobab doskonale poradziła sobie z własną aranżacją utworu Stinga „Rastaman in New York”, a publiczność szybko podchwyciła reggae’ową wersję, śpiewając razem z zespołem.
Już dosłownie minuty dzieliły wszystkich od występu gwiazdy wieczoru, jednak pani Elżbieta Mostowik, dyrektor Regionalnego Ośrodka Kultury Doliny Karpia w Zatorze, postanowiła zrobić wszystkim jeszcze jedną niespodziankę. Pracownicy ROK-u ruszyli do akcji z dużymi kartonami, na których naszkicowane były wzory tworzące razem napis Krzywa Alternatywa. W tej kategorii zdecydowanie wygrali najmłodsi, wykorzystując do malowania nie tylko pędzle, ale i własne dłonie zamoczone w farbie. Nie trzeba było długo czekać, aby wszystkie części utworzyły barwną, spójną całość. W nagrodę za trud pracy przed scenę wyszli wszyscy członkowie Krzywej Alternatywy, aby rozdać swoim fanom autografy. Tutaj pomysłowość publiczności również nie zawiodła – podpisy składano nie tylko na płytach, ale nawet na ręcznie malowanych koszulkach.
No i zaczęło się prawdziwe szaleństwo. Od pierwszego taktu Krzywa Alternatywa zaczęła dawać z siebie 100% mocy, ściągając zaciekawione tłumy pod samą scenę. Publiczność dobrze znała słowa utworów, tym samym jeszcze bardziej napędzając energię muzyków. Wśród repertuaru nie zabrakło takich hitów, jak „Reggae-Ska”, „Słowa” czy odśpiewane z Anną Daczyńską (zwyciężczynią castingu) „Ja się boję”. Charyzmatyczny frontman Przemek zadbał o to, by zapał tańczących nie opadł przez cały czas trwania koncertu. Każde jego słowo odbierane było ze skupieniem, a jeśli taki był zamiar – publiczność odpowiadała pełnym głosem. Niejedno gardło zostało zdarte podczas tego występu.
Zanim jeszcze członków Krzywej Alternatywy na dobre pochłonął czar gotowania i robienia show na scenie, reporterzy serwisu Zator24 zdołali się spotkać i porozmawiać z Piotrem „Pietią” Sikorą, basistą i założycielem zespołu.
Zator24: Krzywą Alternatywę w okolicy znają wszyscy – najmłodsi i najstarsi. Załóżmy jednak, że przyszedł dziś ktoś, kto słyszy o was po raz pierwszy. Czym więc jest Krzywa Alternatywa, kiedy zaczęła się wasza przygoda, kto i w jakich okolicznościach wpadł na pomysł zespołu?
Piotr „Pietia” Sikora: Już nie będę mówił kiedy to powstało, bo koledzy zwracają mi uwagę, żebym nie sięgał aż tak daleko (śmiech). Powiedzmy tak, że ja założyłem ten zespół kiedyś, a w obecnym składzie gramy od 2005 czy 2006 roku. Tak jakoś się ten skład uformował.
Z24: Macie na swoim koncie wiele osiągnięć (Life Festival 2011, występ w programach „Kawa czy herbata 2011”, „Must be the music 2012”, „Się kręci”), kiedy nastąpił przełom – miejsce undergroundowych koncertów klubowych zajęła duża, estradowa scena?
PS: Ja myślę, że to stało się właśnie w tym ostatnim momencie, jak formował się ten ostateczny skład, pojawiła się sekcja dęta, zagraliśmy pierwsze koncerty i było widać, że przyjęło się to z aprobatą, z aplauzem, byliśmy zapraszani – nastąpiła reakcja łańcuchowa. Nie ukrywam, że to fajna sprawa jest, każdy kto gra chce występować jak najwięcej, no a jak ma możliwość to się cieszy.
Z24: W 2012 roku wydaliście debiutancki album „To ja, człowiek”. Jak teraz, z perspektywy prawie 2 lat oceniasz to wydawnictwo?
PS: Powiem tak, jak większość muzyków w mojej sytuacji. Każdy, gdyby miał wydać tę samą płytę drugi raz, zrobiłby coś innego. Inaczej wydałby ją i nagrał – to są po prostu doświadczenia, które się zdobywa z biegiem czasu. W momencie nagrania mówi się: „Dobra, jest fajnie”, ale potem analizuje się pewne sprawy i dochodzi się do wniosku, że to mogło być tak, to mogliśmy nagrać tak, to tak i mogło być inaczej. Ale powiedzmy, że jest to jakaś sugestia do wydania następnej płyty, już z uwzględnieniem tego wszystkiego.
Z24: Skoro nadmieniliśmy temat albumu, czy macie jakieś konkretne plany na najbliższy czas? Może nowa płyta?
PS: Materiał cały czas powstaje, sukcesywnie wdrażamy nowe utwory do repertuaru, co za tym idzie – musimy usuwać kawałki, które wcześniej graliśmy. Uważamy, że jak mamy nowe, to trzeba grać nowe. O płycie na razie nie myślimy, gdyż zdajemy sobie sprawę że jest to duża inwestycja, trzeba niestety dużo środków mieć przygotowanych. Może w przyszłości. Chociaż można powiedzieć, że mamy już wystarczająco materiału na nową płytę, ale na razie czekamy.
Z24: Na dzisiejszej imprezie zagrały przed wami zespoły Baobab, Dziki Acoustic oraz Get Cancer. Nawiązując przede wszystkim do ostatniego z nich, jakich rad udzieliłbyś młodej grupie, która znajduje się obecnie na etapie, na jakim Krzywa Alternatywa była ileś lat temu?
PS: Na pewno dzisiejszy koncert zapadnie tak głęboko w ich pamięci, że będą go pamiętać do końca życia. Ja też osobiście pamiętam swój pierwszy koncert w Przeciszowie, w remizie strażackiej i nie była to impreza takiej rangi, z tak dobrym sprzętem jak tutaj. Wiadomo, że koncert dla takich młodych ludzi w takim miejscu jest stresogenny, na pewno wyciągną też z niego pewną lekcję. Ja przede wszystkim uważam, że właśnie młodym zespołom powinno się umożliwiać granie gdziekolwiek. Niestety, młodzi ludzie nie mają możliwości pokazania się. My zawsze z Krzywą staraliśmy się wyciągać rękę do początkujących kapel.
Z24: Rozumiem, że wy nie odczuwacie już tremy przed dzisiejszym występem?
PS: Dziś największy stres był chyba przy kuchni.
Z24: No właśnie – gotujecie, gracie, śpiewacie, może macie jeszcze jakieś supermoce?
PS: Na razie nie ujawniamy jeszcze wszystkiego (śmiech).
Jeszcze raz pragnę podziękować w imieniu swoim i całej Krzywej za wspaniałą imprezę. Za gościnę i wspaniałą atmosferę. Organizatorom, Pani Eli i oczywiście wszystkim uczestnikom pikniku. Paniom z koła gospodyń za poczucie humoru i troskę o nas. Naprawdę czuliśmy się jak w domu i na pewno nigdy tego nie zapomnimy, to było dla nas ogromne wyróżnienie, jesteśmy szczęśliwi. Dziękujemy ci Zator jeszcze raz !!!